Kiedy rodzice przestają się kochać…

Pewnie większość z Was słyszała o tej niesamowicie smutnej i przykrej sprawie. W jednej z warszawskich sal zabaw umarł mężczyzna i chłopiec. Czteroletnie dziecko. Najprawdopodobniej walczący o opiekę nad nim ojciec otruł siebie i syna. Absolutny koszmar dla rodziny, i o tym więcej nic nie chcę pisać, bo wystarczająco już dużo padło komentarzy. Ale chcę wspomnieć o rzeczy, która wstrząsnęła mną potwornie. Stowarzyszenie Dzielny Tata, mające skupiać ojców walczących o prawa do kontaktów z dziećmi, wykorzystało tą tragedię do walki o własne cele.

divorce-2321087_1920

„Cała brać ojców zna i rozumie sytuacje Tomasza. Głęboko ubolewamy nad śmiercią jego syna i jego. Ta niepowetowana strata wywarła na Nas poczucie żalu i smutku. Odszedł jeden z Was – Dzielny Tata” – takie opublikowano oficjalne stanowisko organizacji Dzielny Tata.

Aż przejrzałam ich stronę na Facebooku. A tam – horror! Perełki o tym, że Tomasza – ojca, który popełnił rozszerzone samobójstwo zabijając swojego syna – nie wolno oceniać; że za wszystko odpowiadają sądy rodzinne, które przyznają opiekę zazwyczaj matkom; że ci, co atakują organizację i ideę opieki naprzemiennej, mają krew na rękach. Obrazek zatytułowany „Mamo, chcesz wojny – wykop dwa groby”. Komentarze administratora strony „Dał życie, to i je zabrał…” Zastanawiam się, co trzeba mieć w głowie, aby tak bez odrobiny refleksji, sugerować w jakikolwiek sposób, że odpowiedzią na poczucie skrzywdzenia przez byłą partnerkę – uzasadnione lub nie – może być śmierć dziecka!

Czy nam się to podoba, czy nie, rozwody się zdarzają. Dorośli ludzie, dziko kiedyś w sobie zakochani, nie mogą już dłużej na siebie patrzeć, a co dopiero żyć pod jednym dachem. Chcą ułożyć sobie życie osobno – i mają do tego prawo. Ale jest też kwestia dzieci. Kompletnie w tym wszystkich bezradnych, zdanych na dobrą wolę dorosłych, czujących zazwyczaj miłość do obojga rodziców. Miotających się między nimi, pozbawionych poczucia pewności, stabilizacji. Czujących, że nagle tracą swoją jedyną bezpieczną przystań – rodzinę.

Kiedy rozpada się małżeństwo, to bardzo trudny moment dla wszystkich zaangażowanych. W grę wchodzi wiele negatywnych emocji. I na pewno to koszmarnie trudne, ustrzec przed nimi dzieci. Niemniej jednak jest to odpowiedzialność i zadanie dla dorosłych, któremu muszą sprostać. Dla dobra istot, które przecież oboje kochają.

Obecnie coraz popularniejsza staje się idea pieczy naprzemiennej, coraz bardziej popularna na zachodzie Europy i w Stanach. Polega to na tym, że dzieci przez jeden tydzień pozostają u jednego rodzica, a w następnym mieszkają u drugiego. W takim systemie opieki nie ma alimentów. Wydaje się to na pewno rozwiązaniem dość sprawiedliwym dla rodziców – mają swoich potomków w takim samym stopniu, „po równo”. Ale czy jest to dobre dla psychiki dzieci? Zaznaczam od razu, że mogę wypowiadać się tylko jako laik, nie z punktu widzenia psychologa czy socjologa. Ale kiedy obserwuję zachowanie moich dzieci, widzę, jak ważne jest dla nich poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Ich własne łóżko, miejsce na ziemi, ustalony harmonogram dnia i wypracowane zbiorowo rodzinne zasady. Nie da się ukryć, że czegoś takiego w opiece naprzemiennej brakuje. Choćby rodzice nawet dobrze się ze sobą dogadywali, to wiadomo, że szybko wyjdzie, że u tatusia to nie trzeba nosić szalika, a mama o to robi awanturę, lub że mama kupuje ciastka po obiedzie, a podczas tygodni u taty nie ma deserów. Wymieniać można by w nieskończoność. Niby drobiazgi, ale tworzą świat tego młodego człowieka.

Kiedy byłam jeszcze młoda (był taki czas dawno, dawno temu), pomieszkiwałam sobie przez jakieś pół roku połowicznie w domu rodziców, a połowicznie u narzeczonego. I muszę przyznać, że chodziłam wtedy wiecznie wkurzona. Ciągle mi czegoś brakowało i okazywało się, że niezbędne rzeczy zostały w drugim mieszkaniu. Czasami byłam tak zmęczona i zakręcona, że nie wiedziałam, dokąd mam jechać wieczorem. Jeśli taki tryb życia miał dość negatywny i stresujący wpływ na dorosłą, dwudziestokilkuletnią jednostkę, która w dodatku sama sobie coś takiego wybrała, to jaki może mieć na niedojrzałą jeszcze psychikę dziecka?

Trudne to wszystko. Na pewno wymaga od rodziców ogromnych pokładów dobrych chęci i starań, aby pomóc dziecku czuć się w miarę dobrze i bezpiecznie. Należy pamiętać, że dziecko ma prawo do kontaktów i więzi emocjonalnej z obydwojgiem rodziców, jeśli żaden z nich nie jest dla niego zagrożeniem. Nie wolno jednak zapomnieć, że pierwszym i podstawowym prawem dziecka jest prawo do życia. I żaden rodzic, niezależnie jakiej poddany presji czy jak bardzo chcący się odegrać na byłym partnerze/partnerce, nie powinien nawet myśleć o odebraniu tego. Dziecko nie jest niczyją własnością. Zabójstwa, niezależnie od pobudek, w żadnym stopniu nie można usprawiedliwiać, ani tym bardziej czynić z zabójcy męczennika w walce o opiekę naprzemienną. Coś takiego czyni tylko szkodę wszystkim tym ojcom, którzy faktycznie walczą o kontakty z dziećmi, mając na celu ich faktyczny dobrostan.

44 myśli na temat “Kiedy rodzice przestają się kochać…

  1. ten system naprzemienny jest dobry dla rodziców, nie dla dziecka. Ono potrzebuje wiedzieć gdzie jego korzenie, gdzie jego miejsce do którego przynależy. Takie zamieszanie powoduje u dziecka frustrację i alienację. W dorosłym życiu niezdolność do zawiązywania łebokich, trwałych realcji ponieważ nigdy nie nauczyło się mieć swojego miejsca.

    Nie żebym sama taka mądra była, po prostu miałam na ten temat zajęcia „rodzina jako źródło doświadczeń indywidualnych i społecznych”.

    Polubione przez 1 osoba

      1. zapominamy, że sprawiedliwie to nie znaczy równo, a pieniądze nie są celem tylko środkiem do celu – pewnie łatwo mi się komentuje, bo nigdy nie byłam/nie będę w takiej sytuacji…

        może dzięki temu przestaniemy się rozmanżac jako gatunek i niezadepczemy tej biednej planety na śmierć

        Polubienie

  2. Trudny temat i to bardzo. Bo dla dziecka to zawsze będzie jakiś kosmos, często trauma i rzadko kiedy rozstania rodziców przebiegają w pokojowej atmosferze. Z naprzemienną opieką to uważam, że to sprawa dla poważnych i odpowiedzialnych ludzi, dla których dobro dziecka jest wartością nadrzędną, a nie dokuczanie sobie i przepychanki. Jeżeli chodzi o ojców to, brzydko mówiąc, większość spierdala i zwala wychowanie na matki więc nie wiem czy Polacy dojrzeli do takiego podejścia. Ale niestety sytuacje bywają różne i nikt nie da nam gwarancji na szczęśliwą rodzinę bo miłość może przejść każdemu i zawsze. Buziaki!

    Polubienie

  3. Rozwody są straszne i zawsze najbardziej cierpią dzieci,pracując w szkole obserwuje co dzieje się z takimi dziećmi w trakcie batalii rozwodowej…straszne,w mojej klasie połowa dzieciaków jest z rozbitych rodzin…

    Polubione przez 1 osoba

  4. Widziałam tę stronę „Dzielny Tata”, nawiasem mówiąc, zgłaszałam ją jako szkodliwą, ale oczywiście nie narusza standardów FB… Koszmar jakiś.
    Z całego morza komentarzy, które się pojawiły w dyskusji na temat tej strasznej sytuacji, wyłowiłam jeden, odwołującej się do biblijnej historii o Salomonie i dwóch matkach, które spierały się o dziecko. Prawdziwa matka wolała oddać dziecko innej kobiecie, niż pozwolić, by stała mu się krzywda. Taka powinna być postawa rodzica. Dobro dziecka przede wszystkim.

    Polubione przez 1 osoba

      1. Nie ma. I przeraża mnie to, że aktywiści że stowarzyszenia Dzielny Tata próbują tym pogrywac i straszyć, że w przypadku wojny o prawa do dzieci to się może powtórzyć..

        Polubienie

  5. Szkoda, że ojcom ciężko uzyskać prawa rodzicielskie na sprawach rozwodowych, to że może więcej pracują i przez to mniej czasu spędzają z dziećmi to nie znaczy, że ich nie kochają, a czasami te dzieci tak to odbierają.

    Polubione przez 1 osoba

  6. Gorzej kiedy dziecko staje się kartą przetargową i jest manipulowane i nastawiane przeciwko drugiemu rodzicowi, kiedy tkwi w tej ciągłej walce pomiędzy rodzicami…

    Polubienie

  7. Na takie postępowanie nie ma usprawiedliwienia. Odnośnie rozwodu, to zawsze dotyka on dzieci, niekiedy pozostawiając traume na całe życie. Idealnie byłoby gdyby rozstajace się pary myślały o swoich pociechach i umiały postępować tak, aby pomóc im przejść przez nową sytuację w poczuciu, że są kochane, a obojgu rodzicom na nich zależy. Jednak rzeczywistość bywa niestety różna.

    Polubione przez 1 osoba

  8. Rozpad związku, małżeństwa jest trudny dla wszystkich, zwłaszcza dla dzieci. Najgorzej jeśli rodzice walczą między sobą, wykorzystując do tego dzieci. Choć źle jest, kiedy jedno z rodziców po rozwodzie totalnie olewa swoje dzieci, wtedy dziecko obwinia się o rozpad związku

    Polubione przez 1 osoba

  9. Nie rozumiem usprawiedliwiania otrucia dziecka i dorabiania do tego jakiejś ideologii. Gdybym miała dziecko, to z dwojga złego wolałabym, aby mieszkało z kimś innym niż w ogóle miałoby nie istnieć. Dziwna ta fundacja.

    Polubione przez 1 osoba

  10. Uważam, że duży wpływ na wszystko ma także nasze społeczeństwo, które „dokłada” stresów takiemu dziecku, wyśmiewając je, że rodzice się rozwodzą. Być może wydawać się śmieszne, ale nadal się dzieje…

    Polubienie

  11. Nie mogłam uwierzyć, kiedy usłyszałam o tym tragicznym wydarzeniu. Rozumiem emocje ojca – ale takiego czynu NIC nie usprawiedliwia. Dla mnie ten mężczyzna był po prostu cholernym egoistą – i nawet nie pomyślał o swojej córce, której odebrał ukochanego brata…:( Mnóstwo ludzi się rozwodzi – ale w większości znanych mi przypadków jakoś potrafią się dogadać w kwestii opieki nad dziećmi. Moim zdaniem ta naprzemienna pozbawia dziecko poczucia stabilizacji – i osobiście na pewno nie chciałabym pomieszkiwać w ten sposób u każdego z rodziców.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.