O Mikołaju, prezentach i nadziei

Tak mniej więcej w połowie listopada w rodzinach z małymi dziećmi zaczyna się sezon na „Uważaj, Mikołaj patrzy”. W naszym przypadku jest to trochę zmieniona wersja „Uważajcie, bo elfy patrzą, wszystko nagrywają małymi komóreczkami i przedstawiają listę waszych złych uczynków Mikołajowi”. Muszę przyznać, że na nasze dzieci słabo to działa. Najstarsza ma już wywalone, zdaje się, że już się domyśliła, kto dostarcza prezenty. Może za dużo przeprowadziłyśmy rozmów typu:

santa-31665_1280

– Mamo, to ja poproszę św. Mikołaja o telefon, tablet, pieska robota i latającego mechanicznego ptaszka!

– Córciu, ale św. Mikołaj nie ma aż tylu pieniążków, zlituj się!

– A po co mu pieniążki, przecież to magiczne skrzaty robią te zabawki, niech się biorą do roboty!

Musiało być po mnie widać, co ja myślę o poganianiu skrzatów do jeszcze większej ilości pracy, bo temat w pewnym momencie się skończył.

Dla Tuptusia z kolei najlepsze zabawki to takie duże, chodzące, co wydają zabawne dźwięki, jak im wsadzić palec do nosa albo pociągnąć za włosy. No i faktycznie, bardziej interaktywnych zabawek niż jego starsze rodzeństwo żaden Mikołaj mu nie dostarczy. Kwestią grzeczności i nagrody nie przejmuje się zatem zupełnie.

Średni za to podszedł do sprawy profesjonalnie, jakby przeszedł terapię skoncentrowana na rozwiązaniach, i to trzy razy. Czyli od razu skupił się na opracowaniu najlepszej dla siebie metody poradzenia sobie z trudnościami.

– Synku, jak będziesz niegrzeczny, to św. Mikołaj przyniesie Ci ziemniaka albo węgielek zamiast prezentu! – uciekłam się do ostatecznej groźby po którejś z rzędu akcji mojego syneczka. Młody zafrasował się na chwilę.

– Hmm, to muszę namówić jakoś siostrę, żeby się ze mną swoimi prezentami podzieliła – uśmiech na jego buzi sugerował, że ma już kilka sposobów opracowanych.

– Ale to będą jej prezenty, może nie chcieć Ci ich oddawać! – odpowiedziałam lekko zbaraniała, już widząc oczami duszy mojej tę dziką awanturę, jaka by się rozpętała pod choinką.

– Oj, ja już ją przekonam…

– To nie lepiej postarać się być grzecznym i dostać swoje? – próbowałam bronić córki, bo już wyobraziłam sobie te metody przekonywania.

– Ee.. Nie wyjdzie…- Średni odrzucił te propozycje po dokładnym, choć szybkim przemyśleniu.

Po długim motywowaniu i przekonywaniu, że przecież umie ładnie się zachowywać, osiągnęłam to, że przed narozrabianiem mój synek rozgląda się podejrzliwie na boki i patrzy w najbliższe okno, czy elfy go nie śledzą. Może wpędziłam go właśnie w początki zaburzeń paranoicznych, ale przynajmniej obserwując go mogę domyślić się, kiedy spodziewać się czegoś złego. A więc dziękujemy Ci, święty Mikołaju!

Tak naprawdę to szkoda trochę, że w tej nawale konsumpcjonizmu tak łatwo zatracić prawdziwy sens Bożego Narodzenia. I nie zrozumcie mnie źle – jestem pewnie jedną z tych niewielu osób, którym nie przeszkadzają świąteczne piosenki i dekoracje nawet od końcówki listopada (wolę te wszystkie migoczące gwiazdeczki i brzuchate Mikołaje od szarości i pluchy za oknem). Nie mam też nic przeciwko kupowaniu prezentów dzieciom – błysk radości w ich oczach podczas rozrywania opakowań i piskliwe okrzyki zachwytu to miód na moje serce i chwila, kiedy autentycznie cieszę się Świętami. Niemniej jednak, tak mi przyszło ostatnio do głowy, dobrze byłoby pokazać najmłodszym, że fajnie jest nie tylko otrzymywać, ale także dawać. Że dawanie czegoś od siebie cieszy i sprawia przyjemność.

Aukcji charytatywnych przed świętami jest mnóstwo. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Nasze dzieci zaangażowały się w kiermasze organizowane na rzecz Kai Czerwińskiej, uczennicy szkoły, do której chodzi panna F. Malutka choruje na nowotwór złośliwy – neuroblastomę IV stopnia z przerzutami do kości i szpiku. Zamiast iść do zerówki i uczyć się literek razem z innymi dziećmi, trafiła z powodu wznowy z powrotem do szpitala – kliniki w Greifswaldzie, gdzie leczy się dzieci z najcięższą formą neuroblastomy. Lekarze się nie poddają, mówią, że wciąż jest szansa. Kaja nie chce niczego poza jednym – żyć. Przerwanie leczenia oznacza koniec wszelkiej nadziei. A kosztorys wystawiony przez klinikę jest koszmarnie wysoki. Trwa zbiórka na siepomaga – Walka Kai . Brakuje nadal ponad 3 milionów złotych. A czasu na zebranie jest coraz mniej – Kaja nie może czekać.

W naszej szkole został zorganizowany kiermasz charytatywny połączony z koncertem. W przedszkolu jest możliwość kupowania prac plastycznych dzieci (aniołek pomalowany przez mojego diabełka również został wystawiony, i Średni nie może się doczekać, aż będzie mógł go wylicytować 😉 Naprawdę serce rośnie, kiedy widzi się, ile ludzi dobrej woli wkłada tak wiele serca w pomoc. I jak bardzo angażują się dzieci. Może wydawać się, że to trudne tematy, że lepiej w to najmłodszych nie mieszać. Dla mnie osobiście ciężko było rozmawiać z córką o chorobie Kai. To było bolesne musieć przyznać, że są na świecie tak straszne choroby, i małe dziewczynki również na nie chorują. Bałam się, że moja córka poczuje się niepewnie, że się przestraszy. Ale ona podeszła do tego w sposób bardzo empatyczny i energiczny. Czyli – jest choroba, potrzeba pieniędzy na leczenie, trzeba pomóc! Wzięła na kiermasz pieniądze ze swojej skarbonki i jak tylko mogła, uczestniczyła w aukcjach. Muszę przyznać, że jestem z niej bardzo dumna.

Nasze dzieci są mądrzejsze i silniejsze, niż czasem nam się wydaje. Wydaje mi się, że warto pozwolić im uczestniczyć w różnych formach pomocy. Uświadamiać, że super jest dostać fajne prezenty pod choinkę, ale równie dobrze jest coś komuś dać od siebie. I że każdy z nas na swój mały sposób może sprawić, że świat stanie się odrobinę lepszym miejscem, a na święta Bożego Narodzenia zadzieją się cuda…

48 myśli na temat “O Mikołaju, prezentach i nadziei

    1. Jak już Ci pisałam, podziwiam z całego serca. Jak dobrze, że są tacy ludzie. Ja bym zwariowała. I tak już czasem lekko mi odbija przy tej niewielkiej styczności z chorobami dziecięcymi, odchodzeniem małych pacjentów i cierpieniem rodziców. Po prostu wydaje mi się to tak niesprawiedliwe i złe, że nie mogę dać sobie z tym rady.

      Polubienie

  1. Sprytne masz dzieciaki 🙂

    Wspaniale, że wiele tłumaczysz dzieciom i angażujesz się w akcje charytatywne. Wprawdzie jestem zwolennikiem pomagania cały rok, ale faktycznie święta to dobry czas na zbiórki. Ludzie są w lepszych nastrojach, chętniej sięgają do kieszeni i szybciej decydują się na pomoc 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  2. O tak, nasze dzieci są mądrzejsze niż nam się wydaje. Kiedy w kościele Jaś usłyszał, że szukają chętnych do zrobienia paczki dla biednych dzieci, sam. Siebie zapytał czy możemy wspólnie zrobić taką paczkę, bo każdy zasługuje na mikołaja 🙂

    Polubienie

  3. Moja 5 latka też zakoczyła mnie wiedzą, ze Mikołaj nie istnieje i że prezenty dają rodzice a tylko udają,że to Mikołaj…tak wcześnie ta wiedza do niej dotarła. Nie przeszkodziło to jednak aby napisac list do niego:-). A co do pomocy to też staram się dzieciom wpajać, że wokół jest tyle potzrebujących dzieci i starszych osób. I wczoraj pakowałam prezenty dla dzieci z jednej z fundacji i byłam dumna jak Mała dorzuciła do jednej paczki trochę słodyczy ze swoich zapasów…i z zapałem zrobiła dla dzieci kartki świąteczne Może wyrośnie na ludzi….
    .

    Polubione przez 1 osoba

  4. Bardzo mądrze napisane. Zdecydowanie jest zbyt duże skupienie na konsumpcjonizmie. Prezenty, pelno jedzenia. Po co? Prezenty jasne, można nawet najmniejszym drobiazgiem komuś sprawić radość. Ale z kolei gotowanie tyle jedzenia jest dla mnie dziwną tradycją. Jeszcze jak się ma dużą rodzinę… Jednak nie rozumiem tego w małym gronie.

    Pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

  5. Zgadzam się z Tobą. Ludzie są nastawieni coraz bardziej na konsumpcjonizm – i niestety po dzieciach też wyrażnie widać postawy roszczeniowe. Warto pokazywać im, ze dawanie jest najczęściej bardziej satysfakcjonujące , niż branie.

    Polubione przez 1 osoba

  6. Dzieciaki są mistrzami w dbaniu o siebie i swój komfort 😉 szkoda że z czasem gdzieś się ta umiejętność zatraca i jako dorośli nie zawsze potrafimy walczyć o swoje…

    Polubione przez 1 osoba

  7. W pierwszej chwili pomyślałam, ze moje dzeci mało empatyczne są, ale przypomniałam sobie, że przecież kilka dni temu wybrały swoje książki do oddania dla dzieci w szpitalu. Czyli jednak.
    A Mikołaj za karę rózgę może przynieść. Oboje zamiast się obwiać zastanawiają się co się z rózgą da zrobić.

    Polubione przez 1 osoba

  8. Jeśli chodzi o tekst typu „Jak będziesz niegrzeczny, to Mikołaj nie przyniesie ci prezentu”, jakoś niespecjalnie działa na starszego. Młodszy ma dopiero 3 miesiące także tego…:)Również jestem zdania, że dzieciom należy pokazywac, że ważne są nie tylko prezenty dla nas, ale warto też obdarowywać innych, nie tylko podarunkami,ale jakimś wsparciem. W tym roku dołączyliśmy do organizacji paczek dla potrzebujących rodzin w naszym mieście. Oddałam też potrzebującej mamie ubranka po moich dzieciach. Ja już ich nie potrzebuję a jej na pewno się przydadzą bo spodziewa się dziecka. Zrobiłam to z wielką radością A starszy synek pomagał mi układać ubranka i pakować do torby. Zrobiliśmy to z wielką radością

    Polubione przez 1 osoba

  9. Mądrze piszesz! Uwielbiam patrzeć jak moje dziecko z iskierkami w oczach rozrywa opakowania wymarzonych prezentów, krzyczy i piszczy z radości. A ja wiem, że udało mi się spełnić kolejne marzenia. Ale równie ważne, jest pokazanie dziecku jakie uczucia i emocje może wywołać drobny gest czy pomoc komuś potrzebującemu. Uczę tego moje dziecko, i mimo że ma niespełna 3,5 roku, widzę, że nauka nie idzie w las 🙂

    Polubienie

  10. Tekst ciekawie koresponduje z Twoim komentarzem pod wpisem na moim blogu. To jest ta lepsza strona medalu (świąt). Poza tym dzieciom nie można nigdy odmówić jednego – szczerości emocji.

    Polubione przez 1 osoba

  11. Nasze bąbelki na szczęście nadal reagują na skrzaciki, które chowają się na szafach w lufcikach i innych miejscach i zdają raporty Mikołajkowi. W tym roku dzięki szkolnym kolegom niemalże utraciliśmy wiarę w Mikołaja ale na szczęście kryzys został zażegnany i wiara w Mikołaja wróciła. Chociaż z drugiej strony nie wyobrażam sobie by moje dzieci życzyły sobie tak wygórowanych prezentów.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.