Panta rhei

-O, mamusiu, jaka ładna piżamka? Nowa? – powiedział Średni gładząc się po brzuszku, na którym dumnie szczerzyły zęby w uśmiechach  renifery i Mikołaje.

– Nie, synku, stara, w zeszłym roku ją nosiłeś. Nie pamiętasz? – zdziwiłam się lekko, bo Średni naprawdę uwielbiał tę piżamkę.

– Pamiętam, pamiętam, ale wydaje mi się, że tylko mi się tak śniło. A może tak mi się wydaje, że teraz mi się to śni? Nasza rozmowa i w ogóle Ty? – Średni wbił we mnie poważne, przeszywające na wylot spojrzenie. Poczułam się jakby odrobinę mniej realna. Uszczypnęłam się szybko w udo.

time-2801595_1920

– Ała! Nie, wszystko ok, to prawdziwa rzeczywistość. Słuchajcie – postarałam się zmienić temat, zanim do końca popadłabym w zwątpienie egzystencjalne – pojutrze zaczyna się nowy rok. 2019 już.

– Aha. A co się właściwie zmienia? – dopytała się z podejrzliwością moja córka

– No… Data się zmienia. Świat jest o rok starszy, można powiedzieć. I z tej okazji ludzie robią sobie różne postanowienia. Że będą się starać coś robić, jakoś udoskonalić, albo spróbują spełnić swoje marzenie

– To ja chcę spełnić moje marzenie, że będę miała psa! – ożywiła się panna F.

– O nie! – wykrzyknęłam zdecydowanie – nie możesz mieć postanowienia cudzym kosztem. Moim, dokładnie rzecz biorąc. Możecie postanawiać tylko takie rzeczy, które zależą od Was samych. No, na przykład, że w tym roku nauczycie się czegoś… Albo będziecie myć zęby bez przypominania… – dodałam z nadzieją

– To ja postanawiam, że będę jadł w tym roku więcej cukierków! – oznajmił radośnie młody, wyciskając długi pasek pasty na szczoteczkę – a ty mogłabyś postanowić, że będziesz mniej krzyczeć, a częściej robić zupy, co?

– Zaraz, zaraz, to mają być moje postanowienia. Wy decydujcie o swoich, dobrze?

– Ty nam chciałaś inde… inge… ingerować w nasze – wytknęła mi córka.

– Piękne słówko – pochwaliłam automatycznie – w nic Wam nie ingeruję, tylko Was uczę, co wolno w takich postanowieniach, no. Wiem więcej, dłużej żyję, to Wam staram się przekazać, co i jak.

– Dużo dłużej żyjesz – smętnie zgodził się synek – Już naprawdę długo. Ale wiesz co? Nawet jak obumarlesz, to nadal będę Cię kochać.

– Ale jeszcze nie obumarlam… tfu, nie umarłam – odpowiedziałam rześkim tonem – więc skupmy się na tym co teraz.

– A tu teraz koniec roku – grobowym głosem stwierdziła córka – jak ten czas szybko leci – westchnęła i splunęła celnie pastą do umywalki.

– Wręcz zapier… ekhem, khe, khe. W istocie rzeczy, córko, czas płynie jak szalony – przytaknęłam smętnie – ale popatrzcie, może wszystko zmienia się na lepsze? – próbowałam wprowadzić do rozmowy nutę optymizmu.

– Bo ja wiem… – panna F. wyraźnie miała ochotę pogrążyć się w falach smutku i ogólnego weltschmerzu – mamo, a czy w dawnych czasach to były takie plastikowe szczoteczki? – ożywiła się nagle.

– Hmm… to zależy, o jakich czasach mówisz. Bo w średniowieczu na przykład… – zaczęłam wywód.

– Nie, wtedy, jak Ty byłaś jeszcze młoda – słodko dopowiedziała kochana córeczka.

Przełknęłam ślinę i chęć mordu małolaty.

– Były, kochanie. Wiesz, ja naprawdę nie jestem jeszcze taka stara. Na dinozaurach też nie jeździłam.

-A samochody już wtedy były, jak byłaś mała? – zainteresował się synek, rozmazując resztki pasty po całej umywalce.

– Były, widziałam na zdjęciach! – odpowiedziała z wyższością Panna F. – tylko że czarne i białe jedynie.

– Zdjęcia, dziecko, były czarno-białe – jęknęłam – świat był taki sam. Kolorowy. I ludzie też byli jak teraz. I jeszcze długo będą. Nie ma co się martwić.

– Ale wiecie, co będzie, jak wszystko się skończy? – postanowił powrócić do głównego tematu Średni – jak już tak zupełnie, ale to zupełnie nic nie będzie? Moja miłość do Was! – dodał triumfalnie – bo jak już nic nie będzie, to ja będę śnić, że Was kocham!

– Boże, dziecko, co Cię naszło? – westchnęłam lekko przerażona, nie wiem, czy bardziej nagłymi i dzikimi wyznaniami uczuć, czy filozoficznymi wywodami Młodego.

– A wiecie, ostatnio to mi się śniły pszczoły – ciągnął niczym niezrażony Średni – że sobie razem szliśmy, i ja stałem spokojnie, a siostra biegała, i ją użądliły. Dobrze, że mnie nie – dodał z satysfakcją.

– A mnie tak? To nie fair! – obraziła się Panna F. – Dlaczego mnie użądliły?

– Bo biegałaś – wytknęłam jej, usiłując równocześnie ustalić w myślach, co mojego syna naszło na te śniąco-apokaliptyczne tematy.

– Nieprawda! Ja bym wcale nie biegała! To jakieś kłamstwo jest! – córka była na granicy płaczu.

– To tylko sen przecież, kochanie. Sny nie są prawdziwe – starałam się załagodzić spór, zanim moje dzieci pobiłyby się w łazience o nieistniejące ugryzienia wyśnionych pszczół.

– A skąd wiesz? – zaciekawił się synek.

– Dzieci, do łóżek! – postanowiłam skorzystać z prerogatywy rodzica i zakończyć niewygodny temat – Późno już strasznie, ojej, ale ten czas leci! Śpijcie dobrze!

– Dobranoc mamusiu – przytulił się do mnie na koniec Średni – to ja Ci życzę, żeby Ci się przyśniło, że jesteśmy grzeczni – dodał z uśmiechem.

I w końcu się nie dowiedziałam, jakie są ich postanowienia na przyszły rok. Ja może rzeczywiście spróbuję trochę mniej krzyczeć… I przekonać się do idei gotowania zup. A jak Wasze plany i obietnice noworoczne? Cokolwiek by to nie było, oby się udało! Spełnienia wszelkich marzeń i planów w 2019 życzę! I to nie tylko w snach… 🙂

55 myśli na temat “Panta rhei

  1. Miałam się odchudzać i dupa.. Ale cieszę się że mój D mówi tylko buga buga i tata na chwilę obecną. A i zapomniałam i puk. To przynajmniej nie są ciężkie tematy.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Uwielbiam Wasze rodzinne dialogi ! 🙂 A odnośnie postanowień – jakaś rezygnacja mnie dopadła ostatnio, więc na razie wychodzę z założenia, ze co ma być – to będzie.

    Polubienie

  3. Moi mówią „Co się stanie jak umarniesz?” 😂
    Swoją drogą, szczerość dzieci powala. Czujesz się młoda, jesteś młoda, a z ich punktu widzenia… No cóż 😊 bywa inaczej.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.