Dziwne imię, zwykłe życie

feedback-2849602_1280

 

– Mamo, a moja koleżanka się zapytała, jak ja mam na drugie imię! – moja córka spuściła głowę i kopała kamyki leżące jej na drodze. Po impecie, z jakim rozlatywały się na boki jak małe pociski, poznałam, że nie jest dobrze.

– I co? – zapytałam ostrożnie.

– No i jak jej powiedziałam, to stwierdziła, że moje imię jest dziwne! – córka zamrugała oczami.

Wzięłam głęboki oddech.

– A co to dla ciebie znaczy słowo „dziwne”? – zapytałam powoli.

– Oj mamo! No, że jest inne! Jakieś takie… dziwaczne.

– Inne – możliwe. Ale ja wolę o tym słowie myśleć w sensie „budzące zadziwienie”. Odznaczające się czymś  osobliwym.  Wyjątkowym. A to chyba nic złego mieć wyjątkowe imię?

– Oj mamo – jęknęła znowu córka. – Ty nic nie rozumiesz! Moja koleżanka to powiedziała takim tonem, że od razu wiedziałam, że jej się nie podoba.

Złapałam ją za rękę, zanim wskoczyła z całych sił do kałuży.

– Może i jej się nie podoba… – powiedziałam. – Ludzie mają różne gusta. Ważniejszym pytaniem jest: czy tobie się podoba? Jak się czujesz ze swoimi imionami?

– No… w porządku. Lubię je. Bo wy mi je wymyśliliście. Znaczy, ty i tata.

– Wymyśliliśmy. I może twoje drugie imię jest w dzisiejszych czasach dość niespotykane, ale za to pierwsze wciąż znajduje się na pierwszych miejscach list popularności – westchnęłam. – Nie do końca taki miałam plan…

– Ale ci się przyśniłam, jak byłam u ciebie w brzuchu, właśnie o takim imieniu, i nie miałaś wyboru! – córka przytuliła się do mego boku i spojrzała na mnie świetlistymi jak gwiazdy oczami.

– No nie miałam. Od razu, jak zobaczyłam we śnie taką małą blondyneczkę, co się ze mną ciągle kłóciła, to wiedziałam, że to ty.

Panna F. zachichotała. Czy to od wzmianki o kłótniach między nami, czy dlatego, że mimo moich starań udało jej się przemaszerować przez najgłębszą kałużę w okolicy i ochlapać nas obie – nie wiem. W każdym razie temat dziwności imienia zszedł na dalszy plan.

Tylko ja, jak zwykle, zastanawiałam się potem wieczorem, dlaczego właściwie słowo „dziwny, dziwna” jest uważane za coś negatywnego? We mnie zawsze budziło pozytywne odczucia. Ale ja, zawsze do szpiku kości zwyczajna i przeciętna, o byciu wyjątkową i osobliwą raczej mogłam pomarzyć.  Słowo „dziwna” w moich uszach pobrzmiewało  jak przygoda. Zwiastowało ekscentryczność, artystyczną duszę i bogate życie wewnętrzne.

Moje imiona, i pierwsze, i drugie, są raczej z gatunku tych prozaicznych. Pasujących bardziej do mielonego z ziemniaczkami na niedzielny obiad, niż do romantyczno-fantastycznych uniesień książkowej heroiny. Muszę przyznać, że nastolatką będąc trochę nad tym bolałam i robiłam wyrzuty mojej nieszczęsnej mamie, czemu nie nazwała mnie bardziej wzniośle i romantycznie. Esmeralda na przykład. Wioletta. Lilianna. Według mnie imiona z dwoma takimi samymi literkami w środku dodawały dziewczynom przynajmniej kilkanaście punktów do bycia cool.

No cóż. Nie udałam się w końcu do Urzędu Stanu Cywilnego z żądaniem, aby od tej pory nazywać mnie Izabella. Podrosłam, stwierdziłam, że w sumie mielony z ziemniaczkami to ja bardzo lubię. Z moim zwyczajnym imieniem zawarłam pokój. Choć nadal czuję się zdecydowanie bardziej Kasią niż Katarzyną lub, broń Boże, Kaśką. Katarzyna kojarzy mi się wyłącznie z pierzyną i katarem, co ją złapał. A Kaśki, co ją posadzili na wysokim słupie, jakoś mi żal.

Muszę przyznać, że wybór imion dla dzieci napawał mnie lekkim przerażeniem. No bo jak tu decydować o czymś tak ważnym, na całe życie, dla kogoś, kogo jeszcze się nawet nie zna? W wielu kulturach wierzono, że imię ma wpływ na charakter, losy i przeznaczenie dziecka. Spora odpowiedzialność. W dodatku ten drugi rodzic też ma zazwyczaj coś do powiedzenia. U nas, zanim udało nam się pokłócić na dobre, co zapewne rozwiązałoby problem wspólnego wyboru imion dla kolejnych dzieci, już przy pierworodnej dokonaliśmy prostego podziału – ja decydowałam o pierwszym, a mąż o drugim. Teoretycznie. W rzeczywistości dużo do powiedzenia przy następnych naszych potomkach miało ich starsze rodzeństwo.

A może rzeczywiście dzieci powinno się odznaczać cyferkami, zanim nie dorosną na tyle, aby same o sobie decydować? Przynajmniej byłaby jakaś szansa, że będą w miarę zadowolone. Lub chociaż zlikwidowałoby jedną sprawę, o którą mogą mieć pretensje dla rodziców.

24 myśli na temat “Dziwne imię, zwykłe życie

  1. A ja myślę, że to jest tak jak z innymi rzeczami, po jakimś czasie zaczyna się je lubić tak jak np. kręcone włosy. Najważniejsze, żeby wybrać takie imię, żeby nie zawstydzać dziecka i nie spełniać swoich dziwnych fantazji 😉 P..S. dobrze w sumie, że nie jesteś Esmeraldą 😉

    Polubienie

  2. A wiesz, w podstawówce miałam przyjaciółkę, Natalię, która nienawidziła swojego imienia i chciała, by na nią mówić… Kaśka 🙂

    W sumie dobrze, że od biedy zawsze można iść do urzędu i imię zmienić 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  3. Głosuję za pomysłem z numerkami! Moje dzieci mają dość nietypowe imiona, szczególnie młodszy. Zawsze sprawia mi uciechę patrzenie jak ludzie na nie reagują. Są dwie grupy – tych którym faktycznie się podoba i tym, którzy tylko udają. Co jest dziwne, bo na Anię czy Zosię nikt by nie czuł potrzeby reagowania… Dużo jednak w tym jakichś naszych wewnętrznych upodobań i tego co jest „dziwne” i czy innym na taką „dziwność” pozwalamy. A, i myślę, że chłopcy wcale nie są swoimi imionami skrzywdzeni 😉

    Polubienie

  4. Imię jest ważne. Swoje zaakceptowałam po czasie. Nie tylko dzieci narzekają. Dlatego bardzo myślałam przy wyborze imion dla córek, ale i tak mąż pomylił. Na szczęście drugie…To taki prezent od rodziców, który nie zawsze jest trafiony, ale na imię się pracuje…Kordula może być postrzegana jak Kornelia, to tylko ta spółgłoska d. Dziwne, bo przecież nie każdy musi być Burkiem…

    Polubione przez 1 osoba

  5. Ja wybierając imiona moim dzieciom kierowałam się swoją intuicją, miałam jednak na uwadze fakt, że w tych czasach ludzie są perfidni i nie mają za grosz kultury. W związku z tym uważałam, żeby imiona były takie bardziej uniwersalne. Osobiście nie naśmiewam się z imion innych, chociaż spotykam się z coraz dziwniejszymi.

    Polubione przez 1 osoba

  6. W sumie małe dzieci często nie lubią swoich imion. Sama nie przepadałam za swoim, skracałam je, a gdy dorosłam przestałam i to dlatego, że zostałam uświadomiona, że wybrała mi je babcia. Podczas bierzmowania przyjęłam za to imię babci i gdybym miała kiedyś córkę, to dostanie imię po mojej najcudowniejszej na świecie babci 🙂
    Także widzisz, wszystko zależy nie tylko od tego, jak się nam podoba imię, ale również od jego znaczenia. Tak jak Twojej córce dlatego, że rodzice jej wymyślili to imię 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  7. ojej, takie numerki to są np na farmach – do oznaczania krówek i owiec… Imię to imię – ale rzeczywiście niekiedy można skrzywdzić nim człowieka… nawet Donald Tusk kiedys sie na ten temat wypowiedział 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  8. Nie jestem za tym by nadawać dzieciom drugie imiona. Ja go nie mam i moje dziecko też nie ma. Ma mój mąż, ale to jego sprawa. I uważam, że imię powinno dobierać się do czasów, w których żyjemy i robić to tak, by nikogo nie skrzywdzić.

    Polubione przez 1 osoba

  9. Ja osobiście miałam problem ze swoim imieniem i nadal go mam. Oczywiście wiem, że imię Angelika już nie robi takiego szuku jak kiedyś, ale nie lubię kiedy zwraca się do mnie pełny imieniem bo czuję się dziwnie. Osobiście wybierając imię dla dziecka postaram się by nie musiało mieć tego samego problemu co ja.

    Polubione przez 1 osoba

  10. Dwa miesiące temu formalnie zmieniłam kolejność imion. Od urodzenia w dokumentach byłam Alicja Zuzanna. Rodzice nigdy nie nazywali mnie Alą. Byłam nią przez chwilę w pierwszych klasach podstawówki, ale tylko w szkole. W domu Zuzia, Zuzik, Zuzinka. Historie dlaczego formalnie było inaczej są różne. W szóstej klasie podstawówki się przeprowadziliśmy i tam na dzień dobry powiedziałam, że co prawda w dzienniku Alicja, ale na co dzień używam drugiego imienia, stałam się więc Zuźką lub Zuśką. W liceum doszło jeszcze Zuzix, a potem nawet Zu. Potem pracowałam w mediach i kulturze. Artykuły pisałam i działania prowadziłam jako Zuzanna. I wreszcie zmieniłam. Alicja została, bo też jest częścią mnie, ale w drugiej kolejności 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. O, to ciekawe. Fajnie, że zdecydowałaś się podjąć taki wysiłek, żeby formalnie zmienić imię. Zastanawiam się, czemu rodzice nazwali Cię na pierwsze Alicja, skoro nigdy tego nie używali. Może rzeczywiście jest jakaś magia w imionach i do Ciebie „Zuzanna” się po prostu przykleiła 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.