Co musi Prawdziwy Mężczyzna?

W zeszłym tygodniu obchodziliśmy hucznie Dzień Kobiet i, z nieco mniejszą pompą, Dzień Mężczyzn. Gdybym miała streścić komunikaty płynące z mediów z okazji tych świąt, to moim zdaniem wyglądałoby to mniej więcej tak:

Dzień Kobiety: Kobitki, babeczki, dziewczyny! Jesteście wspaniałe! Nie zmieniajcie się! Tak, jesteście cudowne właśnie takie, jakie jesteście! Szacun!

Dzień Mężczyzn: A teraz porozmawiamy z kobietami, jakie cechy powinien mieć prawdziwy mężczyzna.

Największe kontrowersje wzbudził test poczytnej blogerki MumMe, która na swoim fanpage złożyła facetom życzenia z zastrzeżeniem, że jednak „nie każdy, kto ma fiuta między nogami ma prawo się tak nazywać”. Znana influencerka opowiedziała o sytuacji z kurierem, który przywiózł jej palety pod sklep, ale nie wniósł do środka, mimo tego, że zaproponowała mu dodatkową opłatę. „Mężczyzna, gdy kobieta prosi go o pomoc, która nie jest praco- ani czasochłonna – zajęło nam to kilka minut – nie odmawia. Kropka.”

I powiem Wam, że jako matce dwóch wspaniałych chłopaków (i jednej równie wspaniałej dziewczyny) po przeczytaniu tych słów ogarnął mnie pewien niepokój.

Prawdziwy Mężczyzna przecież nie odmawia. Nigdy. No gdzież by. Trzeciego piwa, choć czuje, że może już mu zaszkodzić. Skoku ze spadochronem, mimo że ma lęk wysokości. Skoku na główkę na dzikim kąpielisku. Seksu, nawet jeśli nie ma ochoty. Wniesienia pralki na trzecie piętro, choć niedawno miał operację na kręgosłup. Pomocy kobiecie, gdy go o coś poprosi – nieważne, czy ma na to siły, czas lub środki finansowe. On musi. Powinien sprostać oczekiwaniom, bo inaczej nie jest prawdziwym mężczyzną.

Zdaję sobie sprawę, że przez wiele wieków to mężczyźni byli tą uprzywilejowaną płcią, z lepszym dostępem do edukacji i kariery, z większymi możliwościami decydowania o sobie (choć z tym już różnie bywało – podejrzewam, że szlachcianka z postępowej rodziny w XVIII wieku miała większe prawo do podejmowania o sobie decyzji niż chłop pańszczyźniany). Przez wieki o losie i możliwościach wpływania na niego w dużym stopniu decydowała rodzina, środowisko i państwo, w jakich się człowiek urodził, nie tylko płeć. Ale zgódźmy się co do jednego – kobiety przez wiele pokoleń miały bardziej pod górkę. Jestem też całym sercem za równouprawnieniem, tu nie ma o czym dyskutować. Tylko dbając o interesy kobiet, zadbajmy też o tych biednych facetów!

Skończmy wreszcie z retoryką, że „Prawdziwy Facet musi…” Mężczyzna też może być zmęczony. Chory. W gorszym nastroju. Mieć swoje problemy. I ma prawo wtedy odmówić, by zadbać o siebie. Tak samo jak kobieta. A także każda istota ludzka, z jakąkolwiek płcią by się nie identyfikowała.

Co do sytuacji z kurierem, sprawa jest prosta – kilka lub kilkanaście minut poświęconych jednej klientce poskutkuje opóźnieniem w stosunku do innych. Takich pań, którym przywozi paczki, kurier ma zapewne kilkadziesiąt w ciągu dnia – choć może nie każda jest poczytną blogerką i nie nagłośni swojego oburzenia w Internecie. Nie zmienia to jednak faktu, że nie będzie zadowolona, jeśli kurier z jej przesyłką nie dotrze na czas. Może napisać skargę. Jeśli kurier notorycznie nie będzie się wyrabiał, może dostać naganę lub w ogóle stracić pracę. A może akurat tego dnia czekała na niego żona z niemowlakiem, błagająca go SMS-ami, by tym razem wrócił o normalnej porze i dał jej odrobinę odpocząć? A może po prostu nadwyrężył sobie plecy, wnosząc paczki innej klientce?

Różnie mogło być. Rzecz w tym, że nie powinno domagać się ani specjalnych przywilejów, ani zarzucać kogoś dodatkowymi obowiązkami tylko ze względu przez pryzmat płci. To powinno działać w obie strony. I nie, to nie znaczy, że jestem przeciwna zwykłej uprzejmości. Uczę moje dzieci, że jeśli tylko można, warto pomóc. Ale nie wbrew sobie, nie swoim dużym kosztem, nie na siłę. Mówię im, że nikt nie ma prawa wymagać od nich czegoś tylko dlatego, że są chłopcem lub dziewczynką. Są przede wszystkim ludźmi.

I z tego powodu też mam jakieś opory, aby się nazywać feministką. Tak, rozumiem, że należy walczyć o prawa kobiet, że w wielu miejscach na świecie nadal istnieją przypadki palącej niesprawiedliwości i że nadal jest dużo do poprawy. Niemniej jednak dla mnie osobiście to słowo jest mocno zawężające. Ja nie chciałabym walczyć tylko o prawa kobiet. Jestem za tym, abyśmy upominali się za traktowanymi niesprawiedliwie, za skrzywdzonymi przez system lub społeczeństwo. Niezależnie od tego, jakiej są płci.

Liczy się jedno – wszyscy jesteśmy Prawdziwymi Ludźmi.

13 myśli na temat “Co musi Prawdziwy Mężczyzna?

  1. Ech, Madka, ech. Jak Cię uwielbiam, tak tutaj nijak się nie zrozumiemy 😉
    Po pierwsze, to jakiś szkodliwy mit i bzdura, że feministki walczą wyłącznie o prawa kobiet. Zależy nam na równości płci, nie na uprzywilejowaniu jednej. Mężczyźni są rzadziej dyskryminowani, ale to też się zdarza, szczególnie w sądzie przy przyznawaniu praw rodzicielskich.

    Po drugie, piszesz cały tekst w oparciu o emocjonalną reakcję kobity, która miała zły dzień i sama później przyznała, że pisała w emocjach. Kruszysz kopie o nic.

    Pozdrawiam serdecznie, tak czy inaczej :*

    Polubione przez 1 osoba

    1. Napisałam o swoich odczuciach, z którymi nie musisz się zgadzać – według mnie w tym roku wypowiedzi i ogólne nastawienie dotyczące dnia mężczyzn i kobiet znacząco się różniły. Ta wypowiedź, która przytoczyłam, nie była jedyna w tym stylu. I moim zdaniem niefajna. Podstaw sobie proszę pod to odmienną sytuację, że ktoś tak najeżdża na kobiety w dniu ich święta, pozwala sobie publicznie (i dość wulgarnie) definiować, co czyni je prawdziwymi kobietami i jak mają według niego się zachowywać. Czy skomentowałabyś to w ten sam sposób, że facecik miał zły dzień i pisał w emocjach, nie ma o co kruszyć kopii? Nie wydaje mi się. I ta właśnie różnica w patrzeniu na tego typu sytuację w zależności od tego, jakiej płci jest osoba wypowiadająca się o powinnosciach innych (bagatelizowanie, kiedy wypowiada się kobieta) jest jednym z powodów, dla których napisałam ten wpis i dlaczego nie identyfikuje się jako feministka. Nie czuję tego, co napisałaś, że feministki walczą o równość, a nie o uprzywilejowanie. Takie wypowiedzi lekceważące posty krzywdzące dla mężczyzn i stawiające im wymagania (musisz robić to i to, aby być prawdziwym mężczyzną) o tym po prostu moim zdaniem nie świadczą.
      Ściskam Cie również serdecznie i dziękuję za Twoja chęć do skomentowania i dyskusji!

      Polubione przez 2 ludzi

  2. Zgadzam się, że to nie jest kruszenie kopii o nic. Przykład z kurierem jest po prostu przykładem jednym z wielu, jakie zdarzają się w życiu codziennym, a w których mężczyźni są zbyt pochopnie oceniani. Podanie przykładu sprawia, że tekst jest bardziej zrozumiały. Popieram w zupełności. 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  3. 1. Feministki i feminiści, bo mężczyźni też mogą ten ruch reprezentować, rzeczywiście, jak wspomniała Szczęśliwa Siódemka, walczą o równouprawnienie. Tak kobiet względem mężczyzn, jak i mężczyzn względem kobiet. I wszędzie tam, gdzie prawa są nierówne na korzyść bądź niekorzyść jednej, bądź większej ilości grup. To jest właściwy feminizm. Ten, o którym Ty wspominasz w tekście, to wypaczona idea, z nałożoną fałszywą gębą.

    2. W pełni się zgadzam co do meritum – że mężczyźni mają prawo, tak samo jak kobiety, do bycia sobą. Do łez, do uczuć, do zmęczenia, itd. itp. To co (nawiązując z kolei do mojego ostatniego wpisu na blogu) – pozwolisz jednak synkom założyć sukienki, jak będą chcieli? 😋

    3. Jeszcze inna kwestia to ta z kurierem – bo w sumie, abstrahując od płci, to warto byłoby zadać pytanie, czy kurier powinien, czy nie powinien wnosić dostarczone paczki? Czy owo wniesienie wchodzi w zakres usługi kurierskiej, czy nie? 🤔

    Polubione przez 1 osoba

    1. 1. Bardzo słusznie prawisz. Toteż mój wpis nie jest skierowany przeciwko feministkom (zresztą przede wszystkim wyznaję zasadę wolności słowa) ale tłumaczę, czemu ja osobiście się z tym nie identyfikuję. Za dużo dochodzi do mnie głosów i opinii, z którymi się nie zgadzam.

      2. Ach ty! Trudne pytanie. Wiesz, ja im niczego zabronić nie mogę, bo to oddzielne indywidualne jednostki i mają prawo wyrażać swoją indywidualność jak chcą. I gdyby któryś z nich naprawdę tego potrzebował i chciał, to przecież nie stanęłabym okoniem. Udzieliłam im natomiast swego czasu informacji, że w naszym kręgu kulturowym chłopcy raczej noszą spodnie (które zresztą są wygodniejsze i moja córka też lata w spodniach, z wyboru). Moja odpowiedź zatem brzmi tak: gdyby to była rzeczywista potrzeba (moje dziecko identyfikowało się z byciem dziewczynką i chciało to wyrażać) to tak, oczywiście. Dla samej zasady, i dla łamania tradycyjnego podejścia do zasad ubierania się, niekoniecznie. Czyli gdyby nagle któryś z nich stwierdził, że hahaha chce iść do przedszkola w spódnicy, to nie byłabym tym zachwycona. Zwłaszcza że nie mam ani spódnic, ani rajstop w ich rozmiarach. Zdaje sobie sprawę, że to nieidealna odpowiedz, ale przynajmniej szczera.

      Jako ciekawostka: mój synek zrobił sobie ostatnio z klocuszkow siostry taką łączoną tęczową bransoletkę. Chodzi w niej po domu, ale wytłumaczyłam mu, czemu nie powinien brać jej do przedszkola. Jak myślisz, dlaczego?

      3. No właśnie nie wchodzi. To dodatkowo płatna usługa, którą się zaznacza przy zamówieniu usług. To miała być dodatkowa przysługa lub uprzejmość, jak kto woli.

      Polubione przez 1 osoba

      1. 2. Zgaduję, że dlatego, iż chciałabyś go uchronić przed ewentualnymi szykanami ze strony grupy rówieśniczej. Dzieciaki w tym wieku bywają okrutne, a bardzo potrzebują akceptacji towarzystwa. Czy tak?

        Ja sama też nie jestem pewna, jak bym postąpiła z moimi synami w takiej sytuacji. Pewnie też przeprowadziłabym rozmowę o tym, z jakimi reakcjami mogliby się spodziewać. A dalej – myślę, że gdyby mimo to się upierali, to pozwoliłabym im zadecydować tu samodzielnie. Gdyby ich wyśmiano – udzieliłabym wsparcia post factum i zapewniła o swojej miłości i akceptacji bez względu na wszystko.
        Ale nie mam zamiaru upierać się przy tym, że to najlepsze rozwiązanie. Każda z nas najlepiej zna swoje własne dzieci i wie ile są one w stanie udźwignąć.

        Polubione przez 1 osoba

      2. Nie 🙂 bo do przedszkola lepiej nie przynosić biżuterii. Zazwyczaj takie rzeczy złożone z dużej ilości drobnych części rozpadają się podczas zabawy. Bardzo często to kłopot i dodatkowa praca dla pań, aby to wszystko powyciągać spod kaloryfera, szafki, biurka, a w dodatku zazwyczaj nie da się wszystkiego odzyskać i jest rozpacz.

        Do przedszkola najlepiej ubierać się jak najwygodniej i na luzie. Bez biżuterii, sukieneczek z pięćdziesięcioma guziczkami, które trzeba rozpinać przed leżakowaniem, cienkich rajstopek, które się drą podczas pierwszych dziesięciu minut zabawy w małpki biegające po podłodze.

        Byłam naprawdę ciekawa, jaka odpowiedź przychodzi jako pierwsza do głowy 🙂

        Polubione przez 1 osoba

      3. Hehehe, podeszłaś mnie! 🤪 Racja, pełna zgoda, przedszkole i biżuteria nie idą w parze. Damacjusz tak dawno nie był w przedszkolu, że totalnie o tym nie pomyślałam!
        Ale też zawsze wychodziłam z założenia, że tam ma chodzić w rzeczach wygodnych do zabawy, nawet mi kiedyś zwrócono uwagę, że przychodzi (do żłobka jeszcze) w „brudnych” 🤦‍♀️

        Polubione przez 1 osoba

      4. Moje też chodzą czasem w brudnych. A na pewno tych gorszych ciuchach. Nie ma co dawać najładniejszych, dzieci w przedszkolu mają czuć się przede wszystkim swobodnie i nie bać się, że się pobrudzą lub coś podrą.

        Polubione przez 1 osoba

  4. Jestem po prostu zdania, że tak jak ja nie chcę aby mi ktoś narzucał jakiekolwiek role tylko i wyłącznie ze względu na mają płeć, tak samo staram się nie robić tego w stosunki do innych, niezależnie czy to kobieta czy mężczyzna 😉

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.