
Czy tęsknicie za podróżami? Muszę przyznać, że mi bardzo ich brakuje. Tym chętniej zatem sięgnęłam po wspomnienia z dalekich wyjazdów.
„Podróżności czyli opowieść o codzienności w podróży” to nie jest typowa książka podróżnicza. Autor umieścił w książce sporo swojej przemyśleń. Cóż, muszę przyznać, że niekoniecznie zawsze się z nim zgadzałam, ponieważ jego filozofia życiowa jest trochę odmienna od mojej. Kris opowiada o sobie jako o „podróżoholiku”. Pisze o tym z prawdziwą pasją:
„Wyobraź sobie chorobę, która każe ci się tułać po świecie. Pozostawiasz znajomych i przyjaciół ich stałych miejscach, żeby dojrzewali i wiedli życie w różnym tempie. W tym czasie ty jesteś zmuszony przemierzać inne obszary mapy tylko po to, by zaspokoić pragnienie, a może wręcz potrzebę, odkrywania. Na tę chorobę nie ma leku innego niż wyjazd… Wybór jak pomiędzy dżumą a cholerą: albo (chociażby częściowo) poświęcasz przyjaźnie i rodzinę, albo siebie – zawiązujesz sznur na własnej szyi i popełniasz powolne samobójstwo, popadasz w stagnację. Dla mnie, czynnego podróżoholika, cztery ściany mieszkania i odbębnianie ośmiu godzin dziennie, by doczołgać się do końca tygodnia, to jak pułapka na marzenia…”
Jest to podejście, które mnie fascynuje w ten sposób, jak fascynują nas rzeczy obce, barwne, niesamowite, ale nie do końca zrozumiałe. Może dlatego, że dla mnie zawsze ważne były relacje i ludzie w moim życiu, a może dlatego, że jestem książkoholikiem i dopóki mogę coś czytać albo wymyślać swoje historie, to nie odczuwam w żaden sposób nudy czy stagnacji. Wierzę, że każdy dzień może być przygodą, zależy, jak do tego podejdziemy, niekoniecznie trzeba się udawać w podróż na drugi koniec świata. Choć podróże uwielbiam! No i bardzo lubię czasem wczytać się w perspektywę zupełnie inną od mojej.
To, co zaskoczyło mnie w tej książce, to jej koncentracja nie na miejscach, a ludziach spotkanych w podróży. To książka pełna historii. Ułamków cudzych codzienności, uchwyconych w przelocie, jak zdjęcia zrobione przypadkiem. Rozmowy w hotelu, w restauracji, podczas jazdy autostopem. Kris ma niesamowitą umiejętność chwytania tych momentów, wyławiania z nich tego, co najważniejsze i opisywania w pięknym, barwnym stylu.
Najbardziej zapadł mi w pamięć krótki rozdział o pisaniu. O wenie, którą łatwo można stracić, o myślach, które wiatr wywiewa z głowy. O powracaniu do napisanych przez siebie słów i czytaniu ich tak, jakby były napisane przez kogoś innego. O tym, że „z pisaniem jest jak z fotografią. Najpiękniejsze fragmenty nie zostają nigdy utrwalone.”
Książka została wydana bardzo starannie, z dbałością o każdy szczegół. Otrzymałam ją zapakowaną w lniany woreczek, w komplecie z przepięknymi pocztówkami. Została wydrukowana na certyfikowanym papierze powstałym z materiałów pochodzących z dobrze zarządzanych lasów oraz z recyklingu. Grzbiet książki jest kolorowy, zszywany, pociągnięty bezbarwnym klejem. W środku znajduje się sporo niesamowitych ilustracji, z których w dodatku każda ma swój QR kod. Dzięki temu można zobaczyć fotografie, które stały się inspiracją dla ilustratorki Ani Torczyńskiej. Wystarczy pobrać na telefonie dowolną aplikację skanującą kody i zeskanować. Na ekranie wyświetli się wtedy strona ze zdjęciem. Przyznacie, że to oryginalny pomysł 🙂
Dziękuję Wydawnictwu Pactwa za możliwość przeczytania tej książki 🙂
Wow świetnie wygląda ta książka! Ostatnio zastanawiałam się, czy warto, i po Twoim poście widzę, że bardzo warto! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zachęcam bardzo 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba