Poranek madki

Drrryń! Przenikliwy, nieprzyjemny dźwięk budzika wyrwał mnie ze snu. Otworzyłam z trudem oczy i zamrugałam, usiłując strząsnąć z siebie zmęczenie. Było jeszcze ciemnawo. I chłodno. Zza okna dobiegał monotonny stuk kropel deszczu o parapet. To był ranek, który należało spędzić w łóżku, spokojnie chrapiąc i co jakiś czas obracając się na drugi bok. Ewentualnie zagrzebując … Czytaj dalej Poranek madki