Wdzięczność

Zbliżają się święta, a wraz z nimi odwieczny dylemat – co i komu kupić w prezencie? W świecie, w którym wielu ludzi ma niemalże wszystko, co jest możliwe do dostania za pieniądze (a na to, na co nie mogą sobie pozwolić, to i obdarowujących zazwyczaj nie stać) trudno jest sprawić komuś autentyczną przyjemność upominkiem. W Internecie aż roi się od artykułów pod mrożącymi krew w żyłach tytułami „Czego nigdy nie dawaj dzieciom sąsiadów pod choinkę”, „Tysiąc najgorszych prezentów świątecznych” i „Jak szwagierka złamała mi serce kupując preparat przeciwtrądzikowy na gwiazdkę”. Zdarzają się pełne oburzenia posty i wpisy w mediach społecznościowych, że w przedszkolu prezent za skromny; że babcia się nie popisała, dając wnukom nie to, czego oczekiwały; że wredny mąż się nie domyślił, co było największym marzeniem jego żony i kupił bransoletkę zamiast kolczyków. Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć sporą część żali – nasi bliscy teoretycznie powinni nas dobrze znać i wiedzieć, czym nam sprawić przyjemność. Z drugiej strony jednak…

Patrząc na to z drugiej strony, jedną z rzeczy, które najbardziej lubię u swoich dzieci, jest ich prawdziwa, dzika radość, kiedy coś od kogoś dostają. Nieważne, czy to coś słodkiego, czy gazetka, czy nalepka na bluzkę, czy plastikowa stacja benzynowa za miliony monet – one skaczą do góry ze szczęścia. Dla nich jest ważne to, że ktoś o nich pomyślał, że coś im przyniósł, wręczył. Widać wyraźnie, jak czują się wtedy wyróżnione i zadowolone. I ta prosta, zwyczajna, wypływająca z ich wnętrza wdzięczność za każdym razem mnie wzrusza i cieszy.

Oczywiście, w życiu są różne sytuacje. Pewnie zdarza się tak, że czasem naprawdę ktoś chce drugiej osobie dopiec i daje jej taki prezent, który ma w zamyśle sprawić ból czy przykrość. W większości przypadków jednak mam wrażenie, że ludzie czasami naprawdę w natłoku zdarzeń, w biegu, w próbach nadążenia za zmieniającą się rzeczywistością po prostu niechcący popełniają gafy.

Choć minęło już kilkanaście lat, nadal pamiętam swoje pierwsze prezentowe faux pax. Wybierałam prezent dla bliskiej koleżanki, z którą ze dwa tygodnie przed jej urodzinami miałam niewielki zatarg o sprawy finansowe. Głupio wyszło, bo musiałam upomnieć się o pożyczone pieniądze. Ona oddała, ale się trochę obraziła – stosunki zostały odrobinę nadszarpnięte. Tym podarunkiem urodzinowym chciałam sprawić jej frajdę i pokazać, że mi zależy, że się staram, że chcę, żebyśmy znowu były przyjaciółkami. Przeżywałam to bardzo, jak to nastolatka. Już nie pamiętam dokładnie, co w końcu wybrałam, ale wiem, że długo nad tym myślałam, aby na pewno trafić w jej upodobania i gust. Zapakowałam najładniej, jak umiałam, po czym bardzo dumna z siebie wręczyłam jej paczuszkę.

I, cholera, przy rozpakowywaniu okazało się, że niechcący zostawiłam w środku paragon.

Po tej awanturze o pieniądze wywarło to okropne wrażenie. Było mi wstyd, a moja koleżanka po raz kolejny się obraziła. Stwierdziła, że pozostawienie paragonu było nawiązaniem do niedawnej kłótni i niesmaczną sugestią, że pewnie też i za to powinna mi oddać pieniądze lub odwzajemnić się podarunkiem w podobnej cenie.

Cóż, zdarza się. Czasami mamy dobre intencje, a wychodzi… jak zwykle. Muszę wam się przyznać, że od tej pory mam lekką fobię. Prezentów staram się nie zawijać w papier, tylko dawać w torebkach, do których przynajmniej po pięć razy zaglądam i sprawdzam, czy na pewno pozbyłam się wszelkich cen.

Ale i tak pewnie często nie utrafiam. Podziwiam i zazdroszczę wszystkim tym, którzy są na tyle zorganizowani, że zawsze pamiętają daty urodzin, imienin i świąt swojej rodziny oraz bliskich i znajomych. Ba, niektórzy są w stanie nawet przypomnieć sobie, co komu dali w prezencie rok czy dwa lata temu, by nie powtórzyć pomysłu! Osobiście jestem zdania, że to pewnie pierwsze inteligentne roboty lub duże zielone jaszczurki z kosmosu udające ludzi, bo żaden zwykły ludzki mózg nie jest aż tak metodyczny i uporządkowany. A przynajmniej mój nie jest.

Ja mam wrażenie, że żyję w jednym wielkim ciągu wciąż zmieniających się dni tygodnia, miesięcy, pór roku. Ledwo minęła Wielkanoc, a już Boże Narodzenie, a po drodze jakieś święta, rocznice, urodziny… Łatwo się pogubić.

No dobrze, ale to miał być wpis nie o moim niedopasowaniu czasowym i koszmarnym zapominalstwie, tylko o wdzięczności. Wracając zatem do sedna tego przydługiego wywodu, wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach ludzie trochę nie potrafią doceniać tego, co dostają. Może mamy tak mocno wdrukowane w głowy, że zasługujemy na wszystko, co najlepsze (jak w reklamie – jestem tego warta), że jeśli cokolwiek niewystarczająco przystaje do naszych oczekiwań, to odbieramy to jako zupełnie bezwartościowe.

I nie tylko do sytuacji związanych z otrzymywaniem prezentów się to odnosi. Czasem los przynosi nam w darze rozmaite szanse, przygody, możliwości, ale nie do końca takie, jakie byśmy chcieli i jakich oczekiwaliśmy. Jak trudno się nimi cieszyć! Boleśnie odczuwam to obecnie na własnej skórze, kiedy zbliżamy się do końca tego dziwacznego roku 2020 i czas na jakieś małe podsumowania. Zdarzyło mi się w tym ostatnim roku sporo – między innymi opublikowałam w ramach akcji charytatywnych dwie bajki w Internecie, a niedawno miała miejsce premiera mojej drugiej książki dla dzieci, która została ciepło odebrana przez czytelników. Bardzo się tym cieszę, ale równocześnie, jak to ja, nie do końca umiem być w tym momencie tu i teraz, ciesząc się tym, co zostało mi dane. Moją głowę zaprzątają nowe projekty, i, zamiast cieszyć się tym, co już wypaliło, złoszczę się i frustruję sprawami, które nie idą po mojej myśli.

Jakżeż łatwiej byłoby znaleźć w sobie taką dziecięcą radość i wdzięczność za to, co dobre, zamiast koncentrować się na tym, co nie jest do końca idealne. Muszę się kiedyś tego nauczyć. Może to będzie moje postanowienie na przyszły rok?

2 myśli na temat “Wdzięczność

  1. Świetny wpis! 🙂 I też bardzo potrzebny. Mam wrażenie, że większość z nas zapomniała o tym, że prezent to pewnego rodzaju symbol tego, że danej osobie na nas zależy. I że z każdego można się cieszyć jak dziecko.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Generalnie zgadzam się z Tobą 😉
    Niestety jednak znam osobę, z którą zresztą i w tym roku będę spędzać święta, która prezentowe fuckupy popełnia z premedytacją. Między innymi dzięki niej uważam, że najlepszym prezentem dla mnie są, jeśli już jakiś musi być, po prostu pieniądze 😉

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.