Debiuty i kontynuacje oczyma autorów

Dużo się mówi o trudnościach i stresie związanym z debiutowaniem na rynku wydawniczym. Jednak czy po wydaniu pierwszej książki jest rzeczywiście łatwiej? Ponieważ sama czekam niecierpliwie i w stanie lekkiej paniki na premierę drugiego tomu „Tajne przez magiczne” (z cyklu „Między światami”) postanowiłam podpytać bardziej doświadczonych pisarzy o ich wrażenia. Czym różni się wydanie drugiego tomu od pierwszego? Czy oczekiwanie na premierę jest mniej stresujące? Czy łatwiej pisze się pierwsze tomy czy ich kontynuację? Odpowiedzi udzielili mi Agnieszka Miela, Grzegorz Wielgus, Kamila Szczubełek i Martyna Pawłowska-Dymek.

Agnieszka Miela zadebiutowała w 2021 r. książką „Śmiech diabła”, pierwszą z cyklu „Dzieci Starych Bogów”. 12 lipca 2022 r. świętowała premierę drugiego tomu pod tytułem „Grzechy ojców”.

Zacznijmy może od końca. Jeśli chodzi o to, jak mi się pisało tę część, to tak, chyba było łatwiej, ale wynikało to nie tyle ze zwiększonej pewności siebie, co z chęci jak najszybszego doprowadzenia moich bohaterów do końca, na który zasługują. Chociaż nie ukrywam: fakt, że Zysk zdecydował się wydać pierwszy, dość eksperymentalnie prowadzony tom, ośmieliła mnie do zwiększenia poziomu chaosu w tej drugiej części i tym samym dodała mi skrzydeł. Z drugiej strony gdzieś z tyłu głowy wciąż rozbrzmiewały mi myśli o oczekiwaniach czytelników, o szansie na zwiększenie sprzedaży i ryzyku, z jakim muszę się liczyć, jeśli uparcie postanowię pisać wszystko po swojemu… A mimo to kontynuowałam pracę nad „Grzechami ojców” tak, jak planowałam, bez oglądania się na innych. Przekonamy się, czy się to opłaciło.

Co zaś do różnic między wydaniem pierwszego a drugiego tomu… Przede wszystkim tym razem było łatwiej, bo współpracując z praktycznie tymi samymi osobami wiedziałam, na co mogę sobie pozwolić, czego oczekiwać a na co się nie zgadzać. I to by było na tyle. Póki co nie odczuwam aż takich emocji jak w przypadku wydania pierwszego tomu: jestem skupiona na innych zadaniach, a fizyczny egzemplarz mojej książki traktuję bardziej jako podsumowanie całej dotychczas wykonanej pracy. Nie towarzyszy mi ten wcześniejszy dreszczyk, napięcie, ale wiem, że jeszcze się one pojawią i że będą ze mną za każdym razem, gdy gdzieś pojawi się świeża recenzja. Dopiero wtedy tak naprawdę dotrze do mnie, że ta książka jest prawdziwa, że żyje i funkcjonuje wśród ludzi. Wtedy też pojawi się prawdziwy stres.

Grzegorz Wielgus zadebiutował w 2016 r. książką pod tytułem „Krzyżowiec”. Jest autorem powieści historycznych należących do cyklu „Brat Gotfryd”. Obecnie wypatruje premiery powieści w Wydawnictwie Initium – „Widząca Pustkę”. Miałam to szczęście, że czytałam ją jako betaczytelniczka i zapewniam, że jest na co czekać!

Jak do tej pory jedyna kontynuacja, która się ukazała to „Czarcie Słowa” i w sumie pisało mi się ją lepiej, bo moje umiejętności rosły. Tak przynajmniej głosi plotka. Oceny potwierdzają ten tok myślenia, więc w bardzo niecharakterystyczny dla siebie sposób odczuwałem zadowolenie, że czytelnicy z większym zaangażowaniem przewracali strony.

Kamila Szczubełek zadebiutowała w 2021 r. historią wąpierza Elgana o tytule „Droga do Wyraju”, która otworzyła cykl „Demony Welesa”. W lutym 2022 r. ukazała się kontynuacja „Magia wyklęta”.

Przede wszystkim, pisząc, a raczej redagując drugi tom, analizowałam go pod kątem potężnej informacji zwrotnej, jaką otrzymałam po „Drodze do Wyraju” – mojej debiutanckiej powieści. Myślę, że właśnie z tego powodu zajęło mi to znacznie więcej czasu, ponieważ bardzo zależało mi na tym, by uwzględnić uwagi czytelników.

Oczekiwanie na premierę jest zdecydowanie mniej stresujące, aczkolwiek stres i tak jest. Myślę, że zawsze będzie. Wydając pierwszą powieść nie mamy bladego pojęcia czego się spodziewać. Przy kolejnej wiedziałam już, jak reagują moi czytelnicy na pewne rzeczy, więc mogłam przewidzieć ich reakcje. Większość się sprawdziła.

Co do ostatniego pytania, im więcej człowiek pisze, tym bardziej jest dla siebie wymagający. Zatem z każdą powieścią raczej będzie trudniej, bo i moje oczekiwania rosną względem powieści.

Martyna Pawłowska-Dymek zadebiutowała w 2022 r. młodzieżówką „Nic z tego nie zrozumiecie” z cyklu „Wszyscy mamy źle w głowach”. Obecnie czeka na premierę tomu drugiego „Stracone szczęście”.

Mam wrażenie, że przed wydaniem drugiego tomu stresuję się już znacznie mniej niż przed debiutem. Już wiem, czego się mogę spodziewać, na co liczyć, na co uważać, czuję się spokojniejsza i pewniejsza. Choć nie wykluczam, że bliżej daty premiery – 12 września – może ogarnąć mnie przerażenie! 😀 Trochę się obawiam reakcji czytelników na niektóre wątki w tym drugim tomie. Mam też świadomość, że pierwszy tom zostawił czytelników z pewnymi określonymi oczekiwaniami dotyczącymi kontynuacji, i liczę na to, że drugi tom ich nie zawiedzie. W moim odczuciu jest jeszcze lepszy od pierwszego. Czas pokaże, czy czytelnicy też tak go ocenią.

Jeśli chodzi o to, czy drugi tom pisało mi się łatwiej od pierwszego – trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo początkowo pierwszy i drugi tom stanowiły jedną całość, którą w trakcie poprawiania podzieliłam na dwie części. Ale mogę powiedzieć, że tę część, która ostatecznie stała się drugim tomem, pisało mi się nieporównywalnie szybciej, nie licząc poprawek zajęło mi to półtora miesiąca! Myślę, że to dlatego, że w tej części wydarzenia nabierają tempa. Choć jednocześnie jej nastrój jest spokojniejszy, bardziej refleksyjny i melancholijny. Taki jesienny 🙂 W końcu jego akcja toczy się w listopadzie i w grudniu!

Jedna myśl w temacie “Debiuty i kontynuacje oczyma autorów

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.