Przygotowanie do przedszkola

- Syneczku, kochanie, to co wolisz dziś poczytać? Książeczkę o Zuzi, co szła do przedszkola czy może o Maksie, co szedł do przedszkola? A może o Misi Marysi, co spędziła wesoły dzień w przedszkolu?  - powiedziałam radosnym tonem, wybierając książeczkę do wieczornego usypiania. - Eeee... - głos syneczka był mniej entuzjastyczny. W ramach adaptacji do … Czytaj dalej Przygotowanie do przedszkola

Jedziemy na pendzoki!

Pogoda ostatnio zrobiła się idealna na wycieczki. Uwielbiam lato! Oczywiście tegoroczne jest trochę inne niż poprzednie. W związku z epidemią trzeba być ostrożniejszym, polewać się płynem dezynfekcyjnym, nie wchodzić zbytnio w tłum i nie pozwalać dzieciom lizać klamek. Z powodu tych obostrzeń darowaliśmy  sobie na razie zwiedzanie dużych obiektów zabytkowych. Na wiosnę oblecieliśmy większość podwarszawskich … Czytaj dalej Jedziemy na pendzoki!

Jak pisać książkę w czasach pandemii

Miałam wenę. Zdarzało mi się, niezbyt często ostatnio, ale jednak. W głowie pojawiły się obrazy i sceny domagające się przelania na papier, a moi bohaterowie niespodziewanie zaczęli gadać do mnie całkiem do rzeczy. Może nawet chwilami błyskotliwie. Dialogi, że hoho, nic, tylko usiąść przy komputerze i zapisywać. No właśnie... I tu zaczynały się schody. Zajrzałam … Czytaj dalej Jak pisać książkę w czasach pandemii

Kwarantanna

Kwarantanna narodowa, dzień 5 Kiedy już: przygotowałam 20 różnych posiłków (panna F. nie lubi warzyw, Średni mięsa, a Tuptuś generalnie niczego) odrobiłam z córką 15 zadań z Librusa wykonałam 2 prace plastyczne zasugerowane na stronie przedszkola syna posprzątałam dziki bałagan po zabawach dzieci odpisałam na pilne maile nawrzeszczałam na dzieci, które przeszkadzały mi w odpisywaniu … Czytaj dalej Kwarantanna

Poranek madki

Drrryń! Przenikliwy, nieprzyjemny dźwięk budzika wyrwał mnie ze snu. Otworzyłam z trudem oczy i zamrugałam, usiłując strząsnąć z siebie zmęczenie. Było jeszcze ciemnawo. I chłodno. Zza okna dobiegał monotonny stuk kropel deszczu o parapet. To był ranek, który należało spędzić w łóżku, spokojnie chrapiąc i co jakiś czas obracając się na drugi bok. Ewentualnie zagrzebując … Czytaj dalej Poranek madki

Najlepsza mama na świecie

Kawa, kawa, kawa... trzecia dzisiaj czy czwarta? Przełykam gorzki łyk z jeszcze bardziej gorzkim poczuciem winy, że po raz kolejny nie dotrzymałam danego sobie słowa. Miałam poprzestać na jednej, no, góra dwóch dziennie. Ale Tuptuś znów budził się w nocy tak często, że kiedy rano zadzwonił budzik, moje ciało od stóp do koniuszka włosów protestowało … Czytaj dalej Najlepsza mama na świecie